Głupota w górach! nie ma gdzie jezdzić na rowerze!

Tak wspominając głupie rzeczy,przypomniało mi się, jak rozbiłem się na rowerze zjeżdżając z Gubałówki a dokładnie gdzieś między Gubałówką a Butorowym wierchem ,a wszystko przez to, że w górach naszych nie ma gdzie jeździć .Wybierając się tam na rowerach, nie sądziłem że szlaki przewidziane do tego celu są tak beznadziejnie nudne .Wszędzie zakaz wjazdu ,a złamanie jego może znacząco nadwyrężyć i tak już nadwyrężony budżet .Otóż wszystko zaczęło się od tego iż znudzeni jazdą beznadziejnie wyznaczonymi szlakami puściliśmy się z Gregorem (moim kompanem) na Gubałówkę ,na rowerach rzecz jasna ,dotarcie na szczyt zajęło nam 20 lat całkiem sporo czasu jak na zawodowych kolaży górskich (żart) byliśmy tylko amatorami na drogich rowerach więc Tak wspominając głupie rzeczy,przypomniało mi się, jak rozbiłem się na rowerze zjeżdżając z Gubałówki a dokładnie gdzieś między Gubałówką a Butorowym wierchem ,a wszystko przez to, że w górach naszych nie ma gdzie jeździć .Wybierając się tam na rowerach, nie sądziłem że szlaki przewidziane do tego celu są tak beznadziejnie nudne .Wszędzie zakaz wjazdu ,a złamanie jego może znacząco nadwyrężyć i tak już nadwyrężony budżet .Otóż wszystko zaczęło się od tego iż znudzeni jazdą beznadziejnie wyznaczonymi szlakami puściliśmy się z Gregorem (moim kompanem) na Gubałówkę ,na rowerach rzecz jasna ,dotarcie na szczyt zajęło nam 20 lat całkiem sporo czasu jak na zawodowych kolaży górskich hehe (żart) byliśmy tylko amatorami na drogich rowerach więc nasz czas był całkiem niezły.Dotargawszy się na szczyt opchneliśmy coś ciepłego w knajpce a potem udaliśmy się w kierunku bliżej nam nie znanym .Przemieszczając się w kierunku B.W bo w trakcie jazdy taki kierunek obraliśmy ,Gregor wypatrzył ścieżkę która kierowała się na dół .Pomysł fajny Gregor od razu puścił się na dół i po chwili zniknął w lesie ja ruszyłem zaraz po nim .Ścieżka była bardzo stroma wpadając w las miałem ponad 40km/h i cały czas rower przyspieszał .Starałem się bardziej nie rozpędzać bo manewrowanie między drzewami to trudna sztuka a mój G.F lubił myszkować na zakrętach.Las się skończył,wyjechałem na stromą polanę wyglądającą jak dziki stok narciarski ,Gregor migną mi na dole polany po czym zniknął , więc pościłem się bez oporów .Przed końcem polany zobaczyłem Gregora stojącego pod lasem i machającego łapami.W tedy nie wiedziałem co chciał ale po kilku sekundach dowiedziałem co chciał ,otóż ścieżko po której cisnąłem skręciła gwałtownie w lewo po czym nastąpił uskok terenu o jakieś 3m.Nawet hantli nie wcisnąłem tylko wystrzeliłem jak z procy ,na domiar złego w czasie lotu wyrosła przede mną 5metrowa sosna ,spotkałem się z nią mniej więcej w połowie dragi na jej wierzchołek .Jak to bywa z prawami fizyki odbiłem się od drzewa jak bym był z kauczuku .Głupie uczucie kiedy ląduje się głową w dół .W czasie podejścia do lądowania udało mi się otworzyć klapy i wysunąć podwozie (mam na myśli ręce )Nastąpiło przyziemienie ,która było cholernie twarde i bolesne .Przyjąłem upadek na prawy obojczyk kopiąc się lewym kolanem w twarz następnie robiąc fikołka.Pierwsza myśl po ,wstawaj i zobacz czy nic sobie nie połamałeś .Kolejny wstrząs ,zrobiło mi się czerwono i zielono przed oczyma .Poczułem jak by mi ktoś kijem w głowę przywalił , a to tylko mój rower który na chwilę zawisł na drzewie spadł na mnie .Oczywiście jak to na twardziela przystało pozbierałem się z ziemi a dokładnie z zielonej trawy sięgającą mi po pas .Na szczęście nic mi się nie stało stukałem sobie obojczyk biodro i kolano. Komentarz Gregora ,,ale żez pier….. 10 min później dalej zjeżdżaliśmy z góry ,ale ja już zachowałem ostrożność ,czego nie zrobił Grzesiek 4ry zakręty dalej jebną tak w lesie że 20 metrów zbocza pokonał bez roweru , a zbocze po jego upadku wyglądało jak by traktor z dwiema bronami przejechał po nim .Zerwał całe poszycie leśne na odcinku 20m .Dobrze że nie trafił w drzewo bo pewnie by z korzeniami klinkło i trzeba by było bulić za parkowe drzewo .Dobrze że nam nic się nie stało.To była kolejna nie mądra rzecz której dokonaliśmy w życiu ,i nie ostatnia.
Faktu nie zmienia to że w naszych górach naprawdę niema gdzie ,że tak to nazwę ,energicznie pojeździć na rowerze i to na pełnym legalu w bezpieczny sposób .Owszem są dzikie zjazdy do DH ale jazda samemu po nich jest naprawdę niebezpieczna ,w razie poważnego JEB.. nikt nam nie pomoże baa , nikt nas nawet nie znajdzie przywalił , a to tylko mój rower który na chwilę zawisł na drzewie spadł na mnie .Oczywiście jak to na twardziela przystało pozbierałem się z ziemi a dokładnie z zielonej trawy sięgającą mi po pas .Na szczęście nic mi się nie stało stukałem sobie obojczyk biodro i kolano. Komentarz Gregora ,,ale żez pier….. 10 min później dalej zjeżdżaliśmy z góry ,ale ja już zachowałem ostrożność ,czego nie zrobił Grzesiek 4ry zakręty dalej jebną tak w lesie że 20 metrów zbocza pokonał bez roweru , a zbocze po jego upadku wyglądało jak by traktor z dwiema bronami przejechał po nim .Zerwał całe poszycie leśne na odcinku 20m .Dobrze że nie trafił w drzewo bo pewnie by z korzeniami klinkło i trzeba by było bulić za parkowe drzewo .Dobrze że nam nic się nie stało.To była kolejna nie mądra rzecz której dokonaliśmy w życiu ,i nie ostatnia.
Faktu nie zmienia to że w naszych górach naprawdę niema gdzie ,że tak to nazwę ,energicznie pojeździć na rowerze i to na pełnym legalu w bezpieczny sposób .Owszem są dzikie zjazdy do DH ale jazda samemu po nich jest naprawdę niebezpieczna ,w razie poważnego JEB.. nikt nam nie pomoże baa , nikt nas nawet nie znajdzie ,staniemy się pożywkom dla zwierząt i roślin ,jeśli szybciej nas śnieg nie przysypie.

Zapraszam do komentowania i opisywania własnych historii
Pozdrawiam.150608_433521096720020_2076432839_n485971_433521616719968_213325605_n536958_433521750053288_533300990_n
Robert Kopiec